Przedsięwziecia

https://jurecki.art.pl/wp-content/uploads/2024/07/oferta.pdf

Konkurs „Solo życia” wymyśliłem w 2005r. i dzięki ówczesnemu Prezydentowi Lublina p. Andrzejowi Pruszkowskiemu impreza ta się odbyła i obecnie jest corocznym wydarzeniem muzycznym.

Powodem do realizacji tego przedsięwzięcia stały się zaobserwowane przeze mnie realia różnego rodzaju festiwali muzycznych. Wielokrotnie byłem i nadal jestem zapraszany do udziału w jury różnego rodzaju konkursów muzycznych z których niewiele wynika. Zwycięzca otrzymuje kilka mniej lub bardziej atrakcyjnych nagród i za chwilę wszyscy o nim zapominają. Poza tym większość konkursów przeznaczona jest dla zespołów a nie dla pojedynczych instrumentalistów.

Konkurs „Solo życia” polega na tym, aby z akompaniamentem nagranego przeze mnie podkładu muzycznego (co roku innego) zagrać na dowolnym instrumencie wymyśloną przez siebie lub zaimprowizowaną partię solową.

Aby wziąć udział w konkursie należy nagrać swoje solo z towarzyszeniem akompaniamentu na kasetę magnetofonową lub płytę CD i dostarczyć wraz ze swoim adresem i dopiskiem „Solo życia” pod adres, który zostanie podany wraz z datą rozpoczęcia konkursu.

Komisja po przesłuchaniu wszystkich solówek dokona wyboru wykonawców, którzy swoje umiejętności zaprezentują podczas wielkiego koncertu finałowego. Każdy z wykonawców zaprezentuje swoje „solo życia” z towarzyszeniem muzyków profesjonalnych. Przewidziany jest szereg atrakcyjnych nagród w postaci instrumentów i akcesoriów muzycznych.

Laureatem konkursu „Solo życia” 2005 został Piotr Koszałka, znakomity gitarzysta, który po tym sukcesie nagrał w moim studiu świetną solówkę w zwycięskiej piosence konkursu o nazwie „Piosenka o Lublinie” (ten konkurs również realizowałem). W ubiegłym roku Piotr występował ze swoim zespołem na koncercie finałowym „Solo życia”, a także grał z gwiazdą koncertu, grupą „Giganci Gitary”. Obecnie Koszałka ma największe szanse aby stać się gitarzystą w nowym zespole Zbigniewa Hołdysa. Mam zamiar w miarę swoich możliwości pomagać każdemu laureatowi konkursu „Solo życia”.

W 2006r. postanowiłem zaryzykować i zrealizować festiwal z konkursem „Solo życia”.

Rozpocząłem już przygotowania do tegorocznej edycji festiwalu „Solo życia”. Rozmawiałem na ten temat z nowym Prezydentem Lublina, p. Adamem Wasilewskim, który jako były basista rockowy doskonale rozumie sens istnienia takiego festiwalu, a także z Marszałkiem Województwa Lubelskiego, p. Jarosławem Zdrojkowskim. Rozpocząłem te rozmowy, gdyż chcąc jeszcze bardziej podnieść rangę imprezy, a także zrealizować swoje marzenia, podjąłem działania w celu sprowadzenia światowej gwiazdy, która zechciałaby zagrać z polskimi muzykami podczas festiwalu „Solo życia” 2007. Jestem optymistą i mam nadzieję, że się uda!

Najważniejszy jednak w tej imprezie jest konkurs, który staje się dla wielkiej liczby dobrych a nieznanych muzyków jedną z niewielu szans na to, aby ktoś zauważył i docenił ich nieprzeciętne zdolności, umiejętności i talent.

Równie ważne jest moje drugie postanowienie, że podczas każdej edycji festiwalu pierwszym punktem programu będzie występ dobrego i niezbyt jeszcze znanego zespołu pochodzącego z Lublina. Festiwal „Solo Życia” odbywa się w Lublinie i już ten fakt jest wystarczającym uzasadnieniem dla występu zespołu, który moim zdaniem ma szansę zaistnienia na ogólnopolskim rynku muzycznym.

W realizacji festiwalu „Solo życia” pomaga mi wiele osób. Wiele z nich zaangażowało się całym sercem w to przedsięwzięcie. Serdecznie im dziękuję!

Konkurs organizowany od 2010 r. pod patronatem Przewodniczącego Rady Miasta Lublin p. Piotra Kowalczyka ma za zadanie promocję młodych mieszkańców Lublina i danie im szansy na prezentację swoich uzdolnień muzycznych.

„Diamenty Lublina” adresowane są do uczniów lubelskich szkół podstawowych, gimnazjów i liceów. Dotyczą zarówno solistów jak i zespołów. Konkurs polega na wykonaniu polskiej piosenki.

Od 2003 r. corocznie przyjeżdżałem w maju do Wrocławia aby uczestniczyć w próbach bicia Gitarowego Rekordu Świata (jedynie w 2006 r. z powodów rodzinnych nie mogłem wziąć udziału w tej imprezie). Pomysł Leszka Cichońskiego tak mi się spodobał, że postanowiłem podobną imprezę zorganizować w Lublinie.

W 2005r. udałem się do ówczesnego Prezydenta Lublina, p. Andrzeja Pruszkowskiego z pomysłem, aby ustanowić nowy Rekord Świata i zaprosić każdego kto potrafi grać na jakimkolwiek instrumencie do wspólnego wykonania prostego utworu „Dom wschodzącego słońca”. Chciałem żeby ludzie na chwilę odeszli od telewizorów, wyszli z domów i wzięli udział we wspólnej zabawie – happeningu.

Prezydent wymyślił nazwę imprezy „Lublin – tu wschodzi słońce”, ja uzasadnienie: Lublin leży na wschodzie Polski, więc słońce najpierw wschodzi w Lublinie a dopiero potem w Katowicach, Opolu i Wrocławiu :).

Pierwsza impreza odbyła się 18.06.2005 r. Było zimno i lał deszcz, ale i tak Karty Zgłoszeniowe potrzebne do rejestracji naszego rekordu w Księdze Rekordów Guinnessa wypełniło aż 448 osób.

Organowy wstęp do utworu „Dom wschodzącego słońca” zagrał osobiście Prezydent Lublina. Uczestnicy imprezy z pełnym zaangażowaniem grali na przeróżnych instrumentach i jednocześnie nieźle się bawili (jeden z uczestników wystąpił z olbrzymiej długości gitarą własnej konstrukcji, pewna pani z nabożeństwem potrząsała grzechotką, a największa liczba osób grała na grzebieniach :).

Po imprezie skompletowałem i przetłumaczyłem materiały, po czym wysłałem całą dokumentację do Londynu, gdzie mieści się Biuro Rekordów Guinnessa, aby nasz Rekord Świata został oficjalnie zarejestrowany.

Otrzymałem odpowiedź, że nasza Orkiestra grająca na Placu Zamkowym podlega takim samym kryteriom jak orkiestra symfoniczna złożona z profesjonalnych muzyków i studentów szkół muzycznych (co jest oczywiście bzdurą! ) i w związku z tym nie mogą uznać naszego rekordu.

Oto ich uzasadnienie:

„Unfortunately we are unable to accept your claim as it does not beat the current record which is: The world’s largest orchestra consisted of 6,452 musicians from the Vancouver Symphony Orchestra and music students from throughout British Columbia playing „Ten Minutes of Nine”, for 9 mins 44 secs at BC Place Stadium, Vancouver, Canada, on May 15, 2000. It was conducted by Maestro Bramwell Tovey”.

Wielokrotnie wysyłałem wyjaśnienia, materiały fotograficzne i video z imprezy z żądaniem wpisu do Księgi Rekordów, ale za każdym razem otrzymywałem podobną odpowiedź: „We are afraid to say that we are unable to accept this as a Guinness World Record”.

Niewątpliwie ustanowiliśmy Rekord Świata, ale niestety nie został on wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa. Miałem ochotę pojechać w tej sprawie do Londynu, ale przypomniałem sobie, że całe wydarzenie miało być przede wszystkim zabawą i happeningiem :).

Dokładnie rok później, 18.06.2006r. przy okazji finału konkursu „Piosenka o Lublinie” próbowaliśmy pobić nasz własny Rekord Świata, ale próba zakończyła się niepowodzeniem.

W tym roku podejmiemy kolejną próbę.

Dotychczasowe edycje

Najpiękniejszą piosenką o polskim mieście jest moim zdaniem „Sen o Warszawie” Czesława Niemena.

Od 1995r. mieszkam w Lublinie i przez ten czas tylko dwa razy słyszałem piosenkę związaną z tym miastem. Pierwsze dzieło dotyczyło pewnej posłanki SLD, a jego fragment brzmiał: „To nie nasza wina, że Iza jest z Lublina”. Druga pozycja to podobno bojowa pieśń kibiców lubelskich, o słowach „Ja z Lublina, ty z Lublina, zabijemy s…..syna”.

W 2006r. zaproponowałem ówczesnemu Prezydentowi Lublina zorganizowanie konkursu na piosenkę o Lublinie pod nieskomplikowaną nazwą „Piosenka o Lublinie”.

Warunkiem przystąpienia do konkursu było stworzenie piosenki, której tekst będzie tematycznie związany z Lublinem.

15.05.2006 przesłuchaliśmy nadesłane propozycje i wybraliśmy najlepszą piosenkę. Piosenka „Z koziołkiem w tle” autorstwa Przemysława Piekarza została publicznie zaprezentowana podczas „Dni Lublina”. Wzbudziła wiele kontrowersji.

Gazeta „Kurier Lubelski” dołączyła do jednego ze swoich wydań płytę CD z piosenką nagrodzoną i pięcioma wyróżnionymi w konkursie utworami. Po ich przesłuchaniu wniosek jest jeden – z nadesłanych prac jury wybrało najlepszą piosenkę.

Osoby krytykujące nasz wybór nie przysłały na konkurs lepszej propozycji. Oczywiście nie twierdzę, że zwycięski utwór można w jakikolwiek sposób porównać do „Snu o Warszawie”, natomiast mogę być odpowiedzialny jedynie za swoje słowa i czyny. Nie widzę powodu aby brać odpowiedzialność za czyjąś twórczość. Będąc pomysłodawcą konkursu i członkiem jury nie mogłem zgłosić swojej piosenki :).

Po ubiegłorocznej porażce konkursu „Piosenka o Lublinie” postanowiłem nie kontynuowaćtego wydarzenia.

Słowo „Orkiestra” przez całe życie kojarzyło mi się z muzyką i muzykami. Podczas corocznych zbiórek pod hasłem „Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy” wrzucałem pieniądze do puszek z serduszkiem.

Przed WOŚP 2005 postanowiłem stworzyć grającą orkiestrę złożoną z mieszkańców Lublina. Swój pomysł ogłosiłem w prasie, radiu i telewizji. Zaprosiłem ówczesnego Prezydenta Miasta p. Andrzeja Pruszkowskiego. Postanowiłem tym razem nie wchodzić na scenę, lecz zagrać na Placu Litewskim w Lublinie pod olbrzymim baobabem, aby mieć pełny kontakt z całą orkiestrą. Razem z Krzyśkiem Wałeckim, Jackiem Markuszewskim i Bartkiem Pyczkiem ustawiliśmy pod drzewem nasze małe nagłośnienie i czekaliśmy na to co się stanie. Okazało się, że mieszkańcy Lublina chętnie zaangażowali się w tę akcję i na Plac Litewski ze wszystkich stron zaczęli nadciągać ludzie z instrumentami muzycznymi.

Podczas strojenia gitar pojawił się ze swoim instrumentem klawiszowym burmistrz Biłgoraja, p. Janusz Rosłan, który specjalnie przyjechał do Lublina, aby z nami zagrać.Gdy wszystkie techniczne przygotowania zostały zakończone, zagraliśmy najbardziej popularny gitarowy utwór na świecie, piosenkę od której zaczyna swoją edukację każdy gitarzysta, czyli „Dom wschodzącego słońca”. Zagraliśmy z pasją i zaangażowaniem!

Niespodziewanie pojawiła się telewizja, która filmowała naszą grę i potem we wszystkich ogólnopolskich i regionalnych programach TV występ naszej Orkiestry był komentowany
jako najciekawsze wydarzenie WOŚP. Rok później podczas WOŚP temperatura była dość niska i nie byłem pewien czy uda się wyciągnąć ludzi z domów. Oczywiście za pośrednictwem prasy, radia i telewizji zaprosiłem mieszkańców Lublina, tym razem do Parku Saskiego w Lublinie. Na kwadrans przed rozpoczęciem imprezy w pobliżu miejsca wydarzenia było kilkanaście osób. Organizatorzy mieli na twarzach rozpacz. Nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pod sceną zrobiło się ciasno. Zagraliśmy pięknie pomimo mrozu. W 2007r. miałem w planie zagranie poza Lublinem koncertu na rzecz WOŚP. Koncert ten został odwołany. Dowiedziałem się o tym, gdy było już za późno na organizację w Lublinie kolejnej grającej Orkiestry 🙁